Mama i Łódź, czyli jak zostawić dzieci w domu i nie zwariować
Po kilku miesiącach ciężkiej pracy, jedzenia w biegu, braku niani, wzięłam wolne od rodziny. Jeśli też jesteś młodą mamą, to doskonale wiesz o czym piszę i na samą myśl z radości przebierasz nogami i otwierasz szampana. A jeśli bierzesz ze sobą przyjaciółkę w podobnej sytuacji, to możesz być pewna, że będzie się działo!
O tym pierwszym weekendzie bez dzieci marzyłam od dłuższego czasu. Potrzebowałam oddechu i czasu dla siebie. Chciałam choć jeden dzień spędzić inaczej i wyrwać się ze świata pełnego pieluszek, przecierków, kołysanek. Kocham swoje maluszki nad życie, ale zwyczajnie potrzebowałam oddechu. Gdy w końcu pomysł zaczął przybierać realne kształty byłam naprawdę zadowolona. Bo jak tu się nie cieszyć, gdy w końcu nadchodzi ten długo wyczekiwany moment, dostajesz wolne i... zupełnie nie wiesz co będziesz robić. Czujesz się jakbyś upiła się tą niespodziewaną wolnością i w knajpie zamawiasz truskawkową Mexicanę zamiast margarity zyskując przy tym sympatię kelnera. Nie smucisz się, że nie jesteś w luksusowym spa, ani że nie spacerujesz uroczymi uliczkami Krakowa. Jesteś za to w Łodzi - jak mawiają niektórzy - mieście szarym, burym i ponurym. I zupełnie nie ma to znaczenia.
Liczy się to, że masz cały weekend tylko dla siebie. Chcesz zrobić tak wiele, że nie wiesz na co się zdecydować. Jedno jest pewne - masz zamiar dobrze się bawić.
Wychodne mamusiek
Nasz łódzki city break kręcił się wokół ulicy Piotrkowskiej. Wyrobienie sobie opinii na temat tego miasta nie opuszczając jego najatrakcyjniejszej ulicy może wywoływać śmiech. Ale to właśnie tam trafiłyśmy do uroczego Hotelu Stare Kino, gdzie pokoje urządzone są zgodnie z motywami przewodnimi kultowych filmów. Jeśli będziecie w Łodzi, to koniecznie zarezerwujcie sobie w nim nocleg i skorzystajcie z możliwości wzięcia udziału w projekcji jednego z klasyków w hotelowej sali kinowej za darmo.
Nasz tour po Piotrkowskiej zaczęłyśmy od warsztatów haftu maszynowego w Muzeum Włókiennictwa, gdzie wzięłyśmy udział w spotkaniu z mistrzyniami haftu. To było naprawdę cenne doświadczenie i szczerze Wam polecam zapoznanie się z ofertą muzeum. Nie obyło się też bez drobnych rozczarowań. Wyobraźcie sobie, że głodni stoicie w kolejce po ciepłe pączki wyrabiane i smażone na miejscu, po czym... dostajecie zupełnie zimnego. Ale nic to, biegniemy na koncert do kościoła, gdzie odbywa się bodajże jedno z ostatnich wydarzeń w ramach festiwalu Rubinsteina. Pianiści grają naprawdę pięknie, ale przy trzecim czuję jak moje powieki robią się coraz cięższe, chłód zaczyna coraz bardziej doskwierać. Wychodzimy, a ja czuję się jak muzyczna ignorantka - porzucam koncert dla... obiadokolacji. Bawimy się naprawdę przednio. Pomiędzy jedną a drugą margaritą stwierdzamy, że Lewandowski nie jest jednak tak wielkim przystojniakiem i... że mamy cudowne dzieci. O ironio! Młode matki wyrwały się w końcu z domu i nie dość, że gadają o dzieciach, to jeszcze pokazują sobie ich zdjęcia i filmiki. Jeśli spotykają się dwie młode matki, to wiedz, że w pewnym momencie na pewno zaczną rozmawiać o dzieciach, nawet jeśli zaciągniesz je do głośnego irlandzkiego pubu.
Weekend bez dzieci
Z pewnością nie był to tak szalony wypad jak w filmie "Mom's night out", ale wierzcie mi, że było naprawdę dobrze. Piszę o tym dlatego, że przede mną kolejny weekend bez dzieci, ale tym razem z Mężem. I choć wiem, że zostawię dzieci pod dobrą opieką babci i dziadka, to mimo wszystko czuję pewien niepokój. Nie wiem, czy bez problemu zasną, gdy nas nie będzie w pobliżu. Nie wiem jak zareagują na nieobecność rodziców i mamy, z którą są praktycznie nierozłączni. Cieszę się z nadchodzącego weekendu, ale ciężko będzie mi zostawić maluszki w domu. Podobno to zupełnie normalne odczucia i, jak mówią koleżanki-mamy, mam pozbyć się złudzeń, że kiedyś będzie inaczej. Nie wyobrażam też sobie, że mogłabym zupełnie zrezygnować z własnych potrzeb i pasji dlatego, że zostałam mamą.
Wyrzeczenia są wpisane w macierzyństwo, ale rezygnacja z siebie nie wpływa korzystnie na całą rodzinę.
Narastająca frustracja, złość i smutek to mieszanka wybuchowa. Dzieci nie potrzebują tego, tylko ciepła, spokoju, zrozumienia i radości. Naszym zadaniem jest stworzenie im domu, w którym będą czuły się bezpieczne i kochane. Najpierw jednak musimy zadbać o siebie.
Zatem drogie Mamy nie bagatelizujmy własnych potrzeb. Znajdźmy w ciągu dnia trochę czasu dla siebie, zaplanujmy coś na weekend i wcale nie musi to być coś wielkiego. Ważne, żeby sprawiło nam przyjemność i radość. I pamiętajmy, że dla naszych dzieci jesteśmy całym światem.
0 komentarze