Slow life z dzieckiem to nie mit
Zanim zostałam mamą wiele razy słyszałam, że jak pojawi się dziecko będę mogła zapomnieć o swoich pasjach i zainteresowaniach. Zacznie się jedna wielka gonitwa, permanentny brak snu, zmęczenie i brak czasu dla siebie oraz związku. A o tym slow life to będę mogła sobie pomarzyć. Zanim kategorycznie stwierdzisz, że życie w rytmie slow i rodzicielstwo wykluczają się, to przeczytaj do końca artykuł. Być może okaże się, że i ty możesz żyć inaczej.
Pamiętam jak kilka lat temu powiedziałam koleżance, że piszę pracę magisterską na temat slow life, świadomego życia i konsumpcjonizmu. Jej jedynym komentarzem był złośliwy uśmiech sugerujący, że nie mam pojęcia o co chodzi w tej idei, bo przecież poza pracą i prowadzeniem domu chodziłam na zajęcia językowe, sportowe, czytałam książki, podróżowałam. I gdzie w tym wszystkim slow life? Z podobną reakcją spotkałam się, gdy zostałam mamą. Zdaniem niektórych osób z mojego otoczenia bycie mamą, i to bliźniaków, wiązało się z pogrzebaniem wszystkiego, czym zajmowałam się przed ciążą. A o spokojnym życiu mogłam jedynie pomarzyć. W pewnym momencie sama zaczęłam zastanawiać się, czy przypadkiem inni nie mają racji. Czy może sama siebie nie oszukuję z tym byciem slow? I gdy tak zastanawiałam się, czy blog o takiej tematyce ma sens i czy ktoś mi - mamie małych bliźniaków - uwierzy, że naprawdę można żyć zdrowo, świadomie i w zgodzie ze slow life, mój mąż skomentował krótko: "To właśnie tutaj jest miejsce na slow life".
O co chodzi w slow life?
Jakiś czas temu na jednym z popularnych blogów przeczytałam, że koleżanka autorki tekstu wzięła urlop od... slow life. Była zmęczona i znudzona "nicnierobieniem". O ile znużenie wynikające z braku zajęcia mogę zrozumieć, to założenie, że slow life zakłada, iż zrezygnujemy z większości zajęć i od tej pory będziemy praktycznie nic nie robić, jest błędem.
Przede wszystkim
slow life to nie rezygnacja z działania, ale wolniejsze i bardziej świadome życie.
Niektórzy zwolennicy tej idei podejmują odważne decyzje i całkowicie rezygnują z życia w mieście i pracy na etacie na rzecz tego spokojnego, skromnego i blisko natury. Jednak nie każdy musi przeprowadzać taką rewolucję by żyć wolniej.
Świadome i spokojne życie to twój wybór.
Tylko od ciebie zależy czy każdego dnia twój wolny czas po pracy będzie tak wypełniony zajęciami dodatkowymi, że nie będziesz mieć czasu na nic innego. Postępowanie w zgodzie ze slow life nie wyklucza podejmowania działań dzięki którym rozwijasz się, wpływasz korzystnie na swoje zdrowie i samopoczucie. Nadal możesz to wszystko robić, ale zamiast robić coś byle jak, byle szybciej i dostawać zadyszki w drodze z jednych zajęć na drugie może lepiej jest na dany dzień zaplanować sobie jedne zajęcia?
Postępowanie w zgodzie ze slow life to także umiejętność pozbycia się wewnętrznego "strusia pędziwiatra". Czasami lepiej jest coś zrobić wolniej, dać sobie więcej czasu, by zrobić to dobrze. Slow life to także podejmowanie świadomych wyborów na wielu płaszczyznach - w pracy, podczas zakupów, w przypadku odżywiania, zdrowia oraz dzieci.
Jak żyć wolniej z dzieckiem?
Znając założenia idei slow life, każdy z nas, niezależnie od sytuacji rodzinnej i zawodowej, może żyć wolniej i bardziej świadomie. Osoby będące rodzicami także. Tak, wiem, nie jest łatwo, bo a to katarek, to pranie wysypujące się z pojemnika i jeszcze trzeba obiad ugotować, poćwiczyć, wyspać się i odpocząć. Nie mam zamiaru koloryzować, że pojawienie się dziecka na świecie nic nie zmienia, ale nie oszukujmy się - naprawdę wiele zależy od naszego nastawienia i organizacji. Doba każdego z nas ma tyle samo czasu i od nas zależy, jak go wykorzystamy. Z dzieckiem może być nieco trudniej, ale to nie znaczy, że już nic nam się nie uda.
Bycie rodzicem jest wspaniałym doświadczeniem, aczkolwiek obfitującym w wiele trudnych sytuacji i czasami nie da się spokojnie ugotować obiadu, bo maluch domaga się wzięcia na ręce lub ciągnie do zabawek. W tej sytuacji możemy się wściekać lub zareagować spokojnie. Możemy spróbować z dzieckiem na ręku mieszać np. zupę w garnku i w ten sposób pokazywać mu coś nowego.
Od dziecka możemy nauczyć się tego, jak być tu i teraz. Jak skupić się na tym, co w danej chwili robimy i jak czerpać z tego radość.
Dzięki niemu uczymy się doceniać, to co mamy i dostrzegać to, co naprawdę ważne. Poza tym efektywniej wykorzystujemy czas, kiedy nie zajmujemy się dziećmi.
Odkąd zostałam mamą mam więcej obowiązków, ale pomimo tego lepiej wykorzystuję wolny czas. Efektywniej działam, dokonuję świadomych wyborów. Co ciekawe czytam o wiele więcej książek niż dawniej. Nie mam opiekunki do dzieci ani babci, która codziennie choć przez godzinę zajęłaby się bliźniakami. I paradoksalnie dopiero, gdy zostałam mamą udało mi się osiągnąć spokój, harmonię, których kiedyś tak bardzo potrzebowałam. I choć teraz dużo się u nas dzieje, to wykorzystujemy czas, jaki mamy o wiele lepiej i żyjemy bardziej świadomie celebrując chwile spędzane razem. Wyznaczone cele realizujemy, ale bez pośpiechu. Nie ścigamy się ze sobą i z innymi. Wszystko robimy w swoim własnym tempie i tego właśnie nauczyły nas dzieci, choć początki nie były łatwe i w pierwszych miesiącach życia bliźniaków o slow life mogliśmy jedynie pomarzyć. Z biegiem czasu było coraz lepiej, spokojniej.
2 komentarze
Wiesz, paradoksalnie dopiero gdy zostałam Mamą, poznałam co to slow life. Bo to właśnie moje Dzieci mnie tego nauczyły:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Agnieszka dziękuję za ten komentarz. Fajnie poznać Mamę, która uważa, że dzieci i slow life mogą iść w parze. Mam wrażenie, że niewiele osób tak sądzi, a przecież to właśnie dzięki dzieciom uczymy się być tu i teraz i jak czasami po prostu zwolnić.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie