SLOW Top: Michelle Obama, oszczędzanie i... sposób na slow fashion
Z małym poślizgiem, ale w końcu jest kolejny post z cyklu "SLOW Top". Tym razem zdominowany przez książki, których ostatnio czytam coraz więcej. Koniecznie napiszcie jeśli coś Was zainspiruje.
Becoming. Michelle Obama
Na tą książkę czekałam co najmniej pół roku. Swoją premierę w Polsce miała 13 lutego tego roku i bodajże jeszcze w tym miesiącu pojawiła się w "mojej" bibliotece. Od razu zapisałam się na listę chętnych do jej wypożyczenia i czekałam aż do września. Co ciekawe, w kolejce by ją przeczytać czeka jeszcze... dziesięć osób.
"Becoming. Moja historia" Michelle Obama opisuje nie tylko lata spędzone w Białym Domu i swoje obowiązki jako Pierwszej Damy Stanów Zjednoczonych. Najpierw autorka opowiada o swoim rodzinnym domu, o wartościach jakie z niego wyniosła i mieście, w którym spędziła znaczną część swojego życia, czyli Chicago. Dowiadujemy się o trudnych sytuacjach i barierach z jakimi muszą mierzyć się czarnoskórzy mieszkańcy tego miasta. I jak to się stało, że młoda i ambitna kobieta po skończeniu prawa na prestiżowym Harvardzie prawie została partnerem w jednej z chicagowskich kancelarii prawniczych. Prawie, bo ktoś skutecznie jej w tym przeszkodził:)
"Możesz dokądś dotrzeć tylko wówczas, jeśli stworzysz sobie lepszy świat, choćby początkowo tylko we własnym umyśle"
Michelle Obama
Opisany przez Michelle okres prezydentury Baracka Obamy jest równie ciekawy co młodzieńcze lata jego żony, a także lata spędzone na prowadzeniu licznych kampanii politycznych. To zapis wspomnień ambitnej kobiety, która próbowała realizować się zawodowo, wychowywać dzieci, prowadzić dom i jednocześnie wspierać męża. Dzięki tej książce możemy poznać Michelle od innej strony. W pewnym stopniu możemy utożsamić się z niektórymi jej doświadczeniami, jak ogrom pracy wkładany w pogodzenie ról, jakie my - kobiety pełnimy w swoim życiu.
Jeśli jeszcze nie czytaliście "Becoming (...)", to szczerze polecam Wam tą lekturę. To niezwykle barwna i ciekawa książka, którą chętnie przeczytałabym ponownie.
Jak oszczędzać pieniądze
Niedawno przeglądając spis nowości w bibliotece natknęłam się na książkę "Królowa oszczędzania. Mój rok bez zakupów" Cait Flanders. Jako że trzymanie w ryzach budżetu domowego i sprawne zarządzanie finansami osobistymi jest dla mnie istotne i cały czas próbuję coś w tej kwestii poprawić, postanowiłam zapoznać się z pomysłami zawartymi w tej książce. Od razu uprzedzę, że w książce nie znajdziemy gotowego przepisu "co zrobić, by zarobić milion". To po prostu zbiór przemyśleń dziewczyny, która była zadłużona, a do tego uzależniona od alkoholu. Pewnego dnia stwierdziła, że zrobi rewolucję w swoim życiu. Zerwała z nałogiem (o swojej drodze ku temu też pisze w książce), a później postanowiła rozprawić się z manią kupowania, zwłaszcza kompulsywnego. Przede wszystkim w trakcie roku bez zakupów pozbyła się przedmiotów i rzeczy, których nie potrzebowała lub od dawna nie używała. Oczyściła swoją przestrzeń i przez dwanaście miesięcy starała się nie znosić do domu kolejnych.
Nie kupowała kawy na wynos, rzadko zamawiała jedzenie do domu lub w restauracjach. Nie kupowała nowych ubrań, o ile te, które miała nie zniszczyły się. Starała się panować nad budżetem i w każdym miesiącu jak najwięcej oszczędzać. Co ciekawe, zdarzyło jej się odłożyć nawet 60% swojego wynagrodzenia. Ale czy w każdym miesiącu mogła świętować taki sukces? I co dał jej rok bez zakupów? Myślę, że najlepiej będzie jeśli sami o tym przeczytacie.
Bóg zawsze znajdzie Ci pracę
Tytuł może wydawać się kontrowersyjny i nie ukrywam, że długo zastanawiałam się czy jst sens przeczytać tą książkę. Ostatecznie okazało się, że pomimo nielicznych odniesień do wiary, Regina Brett stworzyła pokrzepiającą książkę. Jej główne przesłanie mogłoby brzmieć "Nieważne jaką pracę wykonujesz - możesz być w niej szczęśliwy i spełniać się. Wszystko zależy od twojego nastawienia". Więcej o tej książce i kilku lekcjach przeczytacie we wpisie Jak znaleźć spełnienie w pracy - lekcje Reginy Brett.
Slow Fashion i świadoma konsumpcja
Bycie świadomą konsumentką jest dla mnie niezwykle ważne. Stopniowo wcielam w życie zmiany, których celem jest zmniejszenie stanu posiadanych rzeczy czy też wybieranie produktów przyjaznych środowisku. W dużej mierze odnosi się to do ubrań i dodatków. Więcej o tym, jak to u mnie wygląda napiszę w odrębnym tekście i czy poddałam się modzie na "projekt 33 rzeczy w szafie". Mogę jednak zdradzić, że ostatnie zakupy zrobiłam w second handzie, w którym za dosłownie kilka złotych upolowałam wełniany sweter czy sukienkę, która jest idealnie dla mnie skrojona. Kiedyś drażniło mnie szukanie ubrań w takich sklepach, które często przypominało walkę niczym w Lidlu, gdy pojawiają się okazyjne oferty tyle że o bluzkę za 4 złote. Po obejrzeniu dokumentu na Netflixie o szkodliwym wpływie przemysłu odzieżowego postanowiłam spróbować zmienić dotychczasowe przyzwyczajenia. Jak na razie nie żałuję. Zamiast kilkudziesięciu złotych wydałam kilkanaście. Wiem, że kupione przeze mnie ubrania ktoś już kiedyś nosił i prał, także nie muszę obawiać się, że po pierwszym wyjęciu z pralki sweter będzie zmechacony. Poza tym uniknęłam zakupu nowego swetra do którego stworzenia zużyto kilkadziesiąt (a może kilkaset?) litrów wody lub wykonał go pracownik jednej z fabryk słynących z bardzo niskiej płacy i niezwykle niebezpiecznych warunkach.
I to tyle na dzisiaj. Kolejny wpis z tej serii już za miesiąc.
0 komentarze