Wszystko zaczyna się w głowie, a kończy gdy nie działasz
Zbliżamy się do końca roku i dzisiaj chciałabym zapytać cię jak to jest z twoimi postanowieniami noworocznymi. Czy zrealizowałaś wszystkie, które skrzętnie wypisałaś na liście na początku tego roku? Jeśli nie, to może choć przy paru z nich możesz postawić plus? Spokojnie, jeśli nie, to uwierz mi, że nie ty jedyna. Tylko co tu zrobić, by było w końcu lepiej?
Gdy patrzę na moją listę z celami, które chciałam osiągnąć w tym roku z przykrością stwierdzam, że niewiele z nich zrealizowałam. Weźmy na warsztat półmaraton. To moje marzenie od... kilku lat, bo aż wstyd przyznać się od ilu dokładnie. Każdego roku wpisywałam je na listę rzeczy do zrobienia w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Ba! nawet wyszukiwałam terminy i miejsca półmaratonów, które chciałabym lub mogłabym przebiec. A raz poszłam nawet krok dalej i na jeden z nich zapisałam się, a kilka lub kilkanaście (dokładnie już nie pamiętam) dni przed startem napisałam do organizatorów z prośbą o przeniesienie mnie do grupy, która ma przebiec krótszy dystans. W tym roku półmaraton był w czołówce moich planów do zrealizowania i... skończyło się właśnie na planowaniu. Nawet zaczęłam biegać i przez jakiś czas robiłam to regularnie. Przebiegłam też pierwszy raz od ponad trzech lat 10 kilometrów, co napawało optymizmem i nadzieją, że z dystansem półmaratonu, czyli 21 kilometrami, także poradzę sobie. Niestety, jakiś czas później przestałam trenować. Bo dzieci chore, bo tu jedna podróż, później kolejna, bo nie dam rady wstać o piątej rano. Wymówek było sporo, a działań niewiele. Moje marzenie o przebiegnięciu półmaratonu to tylko przykład. A ile takich marzeń i planów każdy z nas nie zrealizował, mimo że przed zaśnięciem wizualizuje je sobie i myśli jakby to fajnie było w końcu to zrobić?
Planowanie to podstawa
Czasami przechodzimy nawet do planowania. Rozpisujemy harmonogram na kolejne miesiące, tygodnie, dni. Jednak co z tego, skoro później i tak nic nie robimy? Nawet najlepszy plan nie zapewni nam powodzenia danego przedsięwzięcia, jeśli nie ruszymy się z kanapy i nie zaczniemy działać. Bowiem wszystko zaczyna się w głowie, a kończy kiedy nie działasz, jak to mówi Karolina Cwalina -Stępniak - certyfikowany coach i autorka książek. Niewątpliwie kobieta sukcesu, o której można pomyśleć, że wszystko jej się udaje. Przecież ma klientów, organizuje szkolenia, warsztaty na Bali, a do tego pisze do Glamour, jest autorką bestsellerów i ma swój kanał na YouTube. Tylko, że Pani Michalinie nic samo się nie udaje, ona na to pracuje. I to ciężko, o czym wprost napisała w swojej ostatniej książce "Wszystko zaczyna się w głowie, a kończy, gdy nie działasz".
"To, że udaje nam się osiągnąć jakiś cel, to jednak nie jest kwestia przypadku, ale ciężkiej pracy i dobrej organizacji".
Trochę o tej organizacji Pani Karolina napisała w swojej książce. Zamieściła w niej także kilka ćwiczeń, których wykonanie wam szczerze polecam. I choć przypisywanie zadań do kategorii (np. pilne, ważne) nie sprawiało mi wielkiej przyjemności, to polecam je wykonać. Rozwój osobisty nie musi być lekki, łatwy i przyjemny. Zazwyczaj to właśnie w trudnych sytuacjach człowiek rozwija się, wznosi na inny poziom. I choć może to być nieprzyjemne, to przynosi efekty.
Czy to jest mój cel?
Kiedyś przeczytałam ciekawy artykuł o celach, które sobie wyznaczamy. Wpisujemy na listę, że chcemy chodzić na pilates. Zapisujemy się na zajęcia, na które staramy się chodzić regularnie, ale jakoś nie sprawia nam to takiej przyjemności i zwyczajnie odpuszczamy. Być może to nie był nasz cel? Może ulegliśmy presji, modzie czy sugestiom innych osób, że pilates jest tą aktywnością, która jest nam potrzebna i jesteśmy do niej stworzeni? A w rzeczywistości bardziej od robienia tzw. setki (ci, co ćwiczyli wiedzą o co chodzi:) wolimy spocić się na macie ćwicząc z Chodakowską?
"Jeśli masz pragnienia i pasję i Twój cel jest zgodny z Tobą - osiągniesz go. Potrzeba czasu, ale wszystko jest w zasięgu ręki, jeśli nadasz swoim staraniom sens"
Z jednej strony ciągle słyszymy o autentyczności i by być sobą. Docierają do nas przekazy, że prawda i autentyczność zawsze obronią się, tylko później widzimy zdjęcia innych na Instagramie czy Facebooku i myślimy, że też tak chcemy. Też chcemy pojechać na Bali, co ostatnio jest tak modne, chcemy być wege nawet jeśli uwielbiamy steki. Zamiast ćwiczyć na macie w zaciszu domowym z modną torbą idziemy do fitness klubu na zajęcia "brazylijskie pośladki", bo krągła pupa w stylu Jennifer Lopez jest teraz modna i pożądana. Często nieświadomie ulegamy modom i podążamy za celem, który nie jest nasz. I z tym także rozprawia się Karolina Cwalina. Przypomina także, że "być sobą wcale nie jest łatwo", ale warto to robić. I na swoim przykładzie pokazuje, że niejedne drzwi mogą zamknąć się przed nami, bo komuś nie będzie odpowiadało to, jak działamy i jacy jesteśmy. Trudno. Jedne drzwi zamkną się, a drugie być może otworzą. A może czasami dany cel dobrze jest odpuścić? Może jest coś innego w czym jestem dobra?
Pomocne w odnalezieniu odpowiedzi na te pytania (i wiele innych) będą ćwiczenia, które znajdują się w ostatnim rozdziale książki Karoliny Cwaliny. Nie są one banalnie proste i wymagają zastanowienia się nad sobą. Są jednak bardzo ważne i wartościowe. Pomagają uporządkować pewne sprawy i wytyczyć cele, które chcemy osiągnąć i które są nasze. Jednym z ćwiczeń, które bardzo spodobało mi się jest też napisanie listu do samej siebie, a o co w tym chodzi i jak to zrobić, dowiecie się z książki:)
Sexy zaczyna się w głowie i co dalej?
O tym, że sexi i generalnie wszystko zaczyna się w głowie wiem już doskonale, a kończy się gdy tylko snuję plany. Jak to więc będzie z tym półmaratonem, o którym mój Mąż nie może już słuchać? Zapisałam się na wymarzony Półmaraton Warszawski, który przebiegnę 23 maja 2020 roku. 21 kilometrów to spory dystans, ale podzieliłam go sobie na mniejsze etapy, które zamierzam osiągnąć nim nadejdzie ten wielki dzień. W ten sposób będzie mi łatwiej zrealizować cel. W grudniu chcę przebiec 5 kilometrów w 30 minut. I to jest mój pierwszy cel na drodze do tego wielkiego. Szczegółowego planu nie będę wam teraz przedstawiać, ale mogę zdradzić, że pierwszy raz tak dobrze i solidnie go rozpisałam. I w tym pomogła mi książka Karoliny Cwaliny. Dzięki niej przemyślałam pewne schematy swoich działań. Przypomniałam sobie, że nic nikomu się nie udaje i każdy z nas ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Wiem, że trzeba odważnie kroczyć po swoje marzenia, wytrwale je realizować, unikać demotywatorów i być cierpliwym.
Rozdanie
A dla Was mam wyjątkową niespodziankę - książkę "Wszystko zaczyna się w głowie, a kończy gdy przestajesz działać" Karoliny Cwaliny-Stępniak. Wierzę, że i Wam pomoże uporządkować pewne sprawy, opracować plan i w końcu ruszyć po marzenia. Co trzeba zrobić, by otrzymać książkę?
Wystarczy, że polubisz Slow Life Studio na Facebooku i udostępnisz na swoim profilu post o konkursie. Rozdanie trwa do 24 listopada 2019 roku.
Wpis powstał w ramach akcji Miesiąc z Grupą Wydawniczą Helion.
Może zainteresuje cię też poprzedni artykuł "10 lekcji jogi nie tylko dla joginów".
Cytaty zamieszczone w tekście pochodzą z książki Karoliny Cwaliny-Stępniak "Wszystko zaczyna się w głowie, a kończy gdy nie działasz".
10 komentarze
Oj tak, już wielokrotnie się przekonałam, że można podążać za celem, który nie jest do końca Twój. Dobrze, że potrafimy uczyć się na błędach ;) A jeśli chodzi o postanowienia noworoczne, to nie robię ich od dawna. Uczę się po prostu być i otwierać na możliwości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten komentarz. Cieszę się, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami. Gratuluję rezygnacji z przygotowywania listy postanowień i uczenia się bycia tu i teraz.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Oj bardzo przyda mi się ta książka. Czasem cel tak trudno pomylić z marzeniem.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru,
Ela
www.themomentsbyela.pl
Ela mam nadzieję, że bierzesz udział w konkursie na Facebooku:)
UsuńPozdrawiam,
Agnieszka
Ja jestem jakaś inna, ponieważ nie mogę sobie nic planować. Zawsze gdy coś zaplanuję to po jakimś czasie, gdy na to patrzę, to twierdzę, że nie ma sensu :)
OdpowiedzUsuńDecyzję podejmuję prawie, ze spontanicznie, ponieważ daje sobie jeden dzień na przemyślenia nad daną rzeczą, a na drugi dzień realizuje, bądź nie : )
Nie ma nic złego w spontanicznym podejmowaniu decyzji, chociaż niejeden coach pewnie by zaprotestował:)
UsuńJa w tym roku postanowień nie robiłam po raz pierwszy. Co roku robilam i jakoś się ich nie trzymałam:p
OdpowiedzUsuńAgata gratuluję wyłamania się z trendu robienia postanowień:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ja nie robię postanowień noworocznych, ale taka książka jest naprawdę ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Książka jest ciekawa i bardzo szybko czyta się ją. I rzeczywiście jest ładnie wydana.
UsuńPozdrawiam serdecznie